poniedziałek, 13 czerwca 2016

Chateńka maleńka





Nie bajka to, ale opowieść
O tym, co się naprawdę zdarzyło.
Spisana, by w pamięć zapadło,
Co małym, a tak wielkim było.

 
        

Stoi w Soli chateńka. Chateńka całkiem maleńka. Maleńkie ma okienko i drzwiczki chudziusieńkie. Ściemniała z samotności, kruszy i gnie ją tęsknota. Tu zwiało daszku kawałek, tam ją kołeczek podpiera. Tej zimy wiatr w niej zamieszkał i cała mysia rodzina.

Patrzą ludzie przyjezdni i się dziwują niezmiernie. Kto taką chateńkę postawiał i czym ona właściwie była? Wygląda jak domek z bajki, z baśni o braciszkach skrzatach. Szopki nie przypomina, stodółka z niej byłaby licha... I stoi chateńka maleńka w krainie jak malowanej, gdzie górki, góreczki zielone, kędy potoczek się wije... To zimą śnieg ją zasypie, to latem ją mięta zarasta...

Taka maleńka, a wielka w niej jakaś, drewnem pachnąca drzemie tajemnica. Nęci, by zajrzeć w okienko, by szerzej uchylić drzwiczki, które otworzył z trzaskiem wicher tej jesieni...


             
Powiedz mi, powiedz, chateńko, czym byłaś i dla kogo?



"Ja ci to opowiem..." - bystry potok rzecze:

"Upływa życie jak woda, jak woda ono ciecze! Żył tu naprzeciwko chłop w bielonym domku. Żył, lecz już nie żyje, pokój jego duszy! Domek ten był skromny, lecz już murowany. A w tym czasie we wsi większość z drewna była..."



Zaszeptały zioła, ich dech jak herbatka:

"A tam w dole we wsi żyła chłopa matka. W domeczku drewnianym, a nie w murowanym. Lecz razu pewnego ten od groma zgorzał. Ogień go zgryzł żółty, ogień rudozłoty! Wziął więc chłop matulę, wziął pod swą opiekę, izbę jej urządził, jak mógł to wygodził."



Drzewa wyszumiały dalsze chłopa dzieje:

"Patrzy syn na matkę: ta wielkie łzy leje. I męczy się, męczy, w izbie ułożyć nie może. Pyta więc zdziwiony, czego jej brakuje, w czym jej pomóc trzeba..."



Dmuchnął wiatr i jęcząc, bierze do słowa:

"Matce dokuczała jego chata nowa. W murach się nie czuła jak w opiece domu. Tylko w chacie z drzewa żyć jak człowiek mogła! W pachnącej i zdrowej, słowiańskiej, góralskiej... Mur zimny, niemiły i wilgoć on pije! W murach się jest więźniem, a nie wolnym żyje!"



I tak, choć bieda u chłopa jak myszy piszczała, wziął się do roboty, siekierką wywijał. Naprzeciw własnego domu chatkę jej postawił. Tak małą, jak wielką postawić był w stanie. Ale wymościł, ocieplił, jak mógł wyposażył. Choć miejsca w niej ledwie na łóżko, choć w domu naprzeciw wygody - zawsze ważniejsze serca wybory i jego ważniejsze powody.



Mieszkała tam matka, po niej mieszkał konik. Zmarło się matce, zmarło konikowi, zmarło też wreszcie synowi. Lecz wciąż pod Rachowcem stoi domek biały, a naprzeciwko - choć już się przechyla - stoi drewniana chateńka. Chateńka całkiem maleńka. Maleńkie ma okienko i drzwiczki chudziusieńkie. To zimą śnieg ją zasypie, to latem ją mięta zarasta...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz