W roku 2016
Wiosenna Równonoc przypadła w niedzielę. Postanowiliśmy urządzić obrzęd
dokładnie w ten dzień, nie przesuwając go na wygodniejszą ze względów
organizacyjnych sobotę. Chcieliśmy świętować w świętym czasie, dokładnie w
czasie Równonocy, by lepiej poczuć związane z nim zmiany energetyczne.
Z tego
samego powodu jako gospodarze tego miejsca, pijąc jedynie źródlaną wodę,
pościliśmy aż do momentu świątecznego obiadu (słowa obiad i obiata nie bez
powodu są w językach słowiańskich ściśle powiązane).
Mimo, że
obrzęd ustalony był na kiepską organizacyjnie niedzielę, doczekaliśmy się
wspaniałych gości, którym za przybycie ślicznie dziękujemy - cieszymy się, że
byliście z nami!
Święto
rozpoczęliśmy od pisania pisanek. Ufarbowane wcześniej w łupinach cebuli jajka
rozdzieliliśmy między siebie. Każdy wziął jedno i gwoździkiem pisał na nim...
co mu dusza podpowiedziała, cokolwiek. Jedni pisali symbole, inni starali się
stworzyć obraz, będący swoistą opowieścią o twórcy.
Po wykonaniu
pisanek odłożyliśmy je do wspólnej misy i wyszliśmy na łąkę, by zebrać gałązki
i trawy potrzebne do wykonania Marzanny. Gotowa, dostała jeszcze koszulkę ze
starej bawełnianej poszewki. Zrobiona więc została wyłącznie z naturalnych
materiałów. Rodzima duchowość to duchowość Przyrody, zaprzeczylibyśmy samym
sobie, gdybyśmy z jakichkolwiek względów (wygląd, wygoda, łatwość czy lepsza
dostępność) używali materiałów sztucznych, Przyrodzie szkodzących.
Kukła wyszła
nam niewielka (jak i ta miniona zima), ale radosna i piękna (taka była i zima).
Z kukłą dotarliśmy do pobliskiej miejscowości, by tam, wcześniej podpaloną i w oparach
poświętnego dymu unoszącą się na Welę, spławić ją wraz z nurtem Soły.
Żegnaliśmy ją dźwiękiem dzwonków, klekotek, piszczałek i smyczków.
Po powrocie
do Przybyłówki zjedliśmy świąteczny obiad. Po obiedzie wróciliśmy do naszych
pisanek.
Każdy po
kolei wyciągał z misy swoją i opowiadał o niej reszcie. Co chciał napisać, jaki
symbol lub obraz przedstawił. Kiedy wszyscy skończyli, przyjrzeliśmy się jajkom
raz jeszcze. Jakie symbole podszepnęła nam podświadomość? Co wyraziliśmy między
wierszami, często nieświadomie? Zdumiewaliśmy się tym, odkrywaliśmy siebie
przed samym sobą i przed sobą nawzajem.
Wieczorem
rozpaliliśmy watrę, okadziliśmy siebie i dom.
Rankiem
następnego dnia na czczo wybraliśmy się do źródła, by rytualnie oczyścić je z
błota i zgniłych liści po zimie. I by napić się tam Żywej Wody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz