piątek, 6 maja 2016

Pierwsze Słowiańskie SięDzieje w Soli





W dniach 9-11 października 2015 odbyły się pierwsze Słowiańskie SięDzieje w Soli!



Bóg Jesieni pędzlem zamoczonym w czerwieni i złocie malował po górach prześliczne pejzaże, Bogini Pogody i jasny Swarożyc w niebie zapewnili nam trzy łagodne, bezdeszczowe dni.

Pierwszego wieczora, wśród rzeźb i obrazów Jerzego, po kawie i ziołach wypitych przy rozmowach o dziejach, twórczości i mitologii, wyszliśmy przed dom, stworzyliśmy krąg, zapaliliśmy watrę i oczyściliśmy się dymem palonej szałwii, wrotyczu, dziurawca i mięty. Żywioł ognia połączył nasze dusze. Pośmialiśmy się, porozmawialiśmy i pośpiewaliśmy. Upiekliśmy w ogniu oscypki i jabłka. Po przyjemnie spędzonym wieczorze ruszyliśmy do naszych kwater, by zebrać siły przed dniem pełnym intelektualnych wrażeń.


W sobotę rano spotkaliśmy się w wynajętej pod solańskim orczykiem sali. Zjedliśmy porządne śniadanie, z wiejskim masełkiem i góralskimi serami, zaparzyliśmy zioła i kawę. 

Jako pierwszy wystąpił autor Mitologii Słowian, Czesław Białczyński, który mówił o latach swojej mrówczej pracy nad odtworzeniem naszych dziejów i mitów, podzielił się też przygodami i trudnościami z tym związanymi. 

Po nim zabrał głos Eugeniusz Chrzanowski, który opowiedział o fundacji "Piastun" i swojej misji jednoczenia Słowian polskich, rosyjskich, ukraińskich i białoruskich poprzez wspólne działania na rzecz dzieci i naszego słowiańskiego dziedzictwa. 

Po serii pytań i odpowiedzi, wygłodniali jak wilcy, ugotowaliśmy wielki kocioł pierogów z bryndzą. Zjedzone ze smakiem i popite wiejską maślanką, dały nam siły do wgryzienia się w gwoźdź programu - naukę czytania run, którą prowadził autor książki "Polskie runy przemówiły" - Winicjusz Kossakowski. Winicjusz okazał się nie tylko świetnym nauczycielem i człowiekiem wszechstronnie wykształconym, ale też przezabawnym gawędziarzem, nie raz i nie dwa doprowadzającym do wybuchu śmiechu na sali. Po dwóch godzinach pierwsi wezwani do tablicy pisali już na niej runami swoje imiona i nazwiska, a na koniec pojawił się runiczny napis: "dziękujemy!". 

Wieczorem, po wielu godzinach umysłowej pracy, należało dla równowagi zatroszczyć się o dobre samopoczucie duszy i ciała. Jedliśmy, piliśmy i tańczyliśmy przy muzyce góralskiej i słowiańskiej, od czysto ludowej, przez Žiarislava i Golców, aż po rockowo-folkową Hoverlę. 


Rankiem trzeciego dnia, po wspólnym śniadaniu pojechaliśmy na wycieczkę-niespodziankę. Tajemniczym miejscem okazały się Kamienne Kule na Słowacji, niezwykłe miejsce mocy, a już na pewno niezwykłe dla tych, którzy brali udział w inicjacji Mocy Przewodnika wg przekazu szamanów syberyjskich (ci, którzy mają to za sobą, wiedzą o co chodzi). 

Powspinaliśmy się, pobyliśmy z kamieniami, niektórzy zebrali plon żółciutko-zielkonkawych rydzów. Na koniec rozpaliliśmy w świętym miejscu święty ogień, złożyliśmy w nim, dla Przodków, żywiczne świerkowe gałązki. Porozmawialiśmy o rzeczach ważnych, utworzyliśmy krąg i w ten sposób zakończyliśmy pierwsze Słowiańskie SięDzieje w Soli. 


Wszystkim uczestnikom dziękujemy za to, że byliście, że mogliśmy Was poznać i spędzić z Wami duchapełny czas. Oby nawiązane przyjaźnie i współprace kwitły, trwały i piękne owoce rodziły!


































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz