W dniach 9-11 października 2015 odbyły się pierwsze Słowiańskie SięDzieje
w Soli!
Bóg Jesieni pędzlem zamoczonym w
czerwieni i złocie malował po górach prześliczne pejzaże, Bogini Pogody i jasny
Swarożyc w niebie zapewnili nam trzy łagodne, bezdeszczowe dni.
Pierwszego wieczora, wśród rzeźb i
obrazów Jerzego, po kawie i ziołach wypitych przy rozmowach o dziejach,
twórczości i mitologii, wyszliśmy przed dom, stworzyliśmy krąg, zapaliliśmy
watrę i oczyściliśmy się dymem palonej szałwii, wrotyczu, dziurawca i mięty.
Żywioł ognia połączył nasze dusze. Pośmialiśmy się, porozmawialiśmy i
pośpiewaliśmy. Upiekliśmy w ogniu oscypki i jabłka. Po przyjemnie spędzonym
wieczorze ruszyliśmy do naszych kwater, by zebrać siły przed dniem pełnym
intelektualnych wrażeń.
W sobotę rano spotkaliśmy się w
wynajętej pod solańskim orczykiem sali. Zjedliśmy porządne śniadanie, z
wiejskim masełkiem i góralskimi serami, zaparzyliśmy zioła i kawę.
Jako
pierwszy wystąpił autor Mitologii Słowian, Czesław Białczyński, który mówił o
latach swojej mrówczej pracy nad odtworzeniem naszych dziejów i mitów,
podzielił się też przygodami i trudnościami z tym związanymi.
Po nim zabrał
głos Eugeniusz Chrzanowski, który opowiedział o fundacji "Piastun" i
swojej misji jednoczenia Słowian polskich, rosyjskich, ukraińskich i
białoruskich poprzez wspólne działania na rzecz dzieci i naszego słowiańskiego
dziedzictwa.
Po serii pytań i odpowiedzi, wygłodniali jak wilcy, ugotowaliśmy wielki
kocioł pierogów z bryndzą. Zjedzone ze smakiem i popite wiejską maślanką, dały
nam siły do wgryzienia się w gwoźdź programu - naukę czytania run, którą
prowadził autor książki "Polskie runy przemówiły" - Winicjusz
Kossakowski. Winicjusz okazał się nie tylko świetnym nauczycielem i człowiekiem
wszechstronnie wykształconym, ale też przezabawnym gawędziarzem, nie raz i nie
dwa doprowadzającym do wybuchu śmiechu na sali. Po dwóch godzinach pierwsi
wezwani do tablicy pisali już na niej runami swoje imiona i nazwiska, a na
koniec pojawił się runiczny napis: "dziękujemy!".
Wieczorem, po wielu
godzinach umysłowej pracy, należało dla równowagi zatroszczyć się o dobre
samopoczucie duszy i ciała. Jedliśmy, piliśmy i tańczyliśmy przy muzyce
góralskiej i słowiańskiej, od czysto ludowej, przez Žiarislava i Golców, aż po rockowo-folkową
Hoverlę.
Rankiem trzeciego dnia, po wspólnym
śniadaniu pojechaliśmy na wycieczkę-niespodziankę. Tajemniczym miejscem okazały
się Kamienne Kule na Słowacji, niezwykłe miejsce mocy, a już na pewno niezwykłe
dla tych, którzy brali udział w inicjacji Mocy Przewodnika wg przekazu szamanów
syberyjskich (ci, którzy mają to za sobą, wiedzą o co chodzi).
Powspinaliśmy
się, pobyliśmy z kamieniami, niektórzy zebrali plon żółciutko-zielkonkawych
rydzów. Na koniec rozpaliliśmy w świętym miejscu święty ogień, złożyliśmy w nim,
dla Przodków, żywiczne świerkowe gałązki. Porozmawialiśmy o rzeczach ważnych,
utworzyliśmy krąg i w ten sposób zakończyliśmy pierwsze Słowiańskie SięDzieje w
Soli.
Wszystkim uczestnikom dziękujemy za to, że byliście, że mogliśmy Was
poznać i spędzić z Wami duchapełny czas. Oby nawiązane przyjaźnie i współprace
kwitły, trwały i piękne owoce rodziły!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz