niedziela, 22 maja 2016

Maj się spełnił...

Widok na Łyskę - jedną ze świętych gór Beskidu Żywieckiego. Tak wyglądała skąpana w poświacie majowego Pełnego Księżyca. Do jej podnóża dotarliśmy o godzinie 22.00. Rozdzieleni - kobiety jednym szlakiem, mężczyźni drugim - zeszliśmy się na szczycie krótko przed północą.


Majowa pełnia to bardzo ważny czas, od pradziejów świętowany przez Słowian. Ján Lazorík, zmarły niedawno etnograf słowacki wspominał, że sam jeszcze widywał w swoich okolicach grupy ludzi zbierające się w tę noc po górach, by palić ognie, oddawać się śpiewom, tańcom oraz pradawnym obrzędom. Jakkolwiek te, zachowane dzięki ludowym zwyczajom, ograniczone jednakże przez brak świadomości głównie ostatnich kilku pokoleń, przybrały już raczej formę zmysłowej zabawy. Ważne jednak, że w ogóle przetrwały. I że zwyczaj, który przetrwał, możemy dziś obchodzić świadomie. Chciałoby się rzec: w Pełni Świadomości.


Góra, którą wybraliśmy na tę noc, to góra szczególna, łącząca Jasne z Ciemnym oraz Męskie z Żeńskim. Weszliśmy na nią rozdzieleni, osobno kobiety, osobno mężczyźni. Spotkaliśmy się na szczycie. Tam się połączyliśmy. I połączyliśmy dwa pierwiastki w Jedność. 



Ogień rozpaliły kobiety. W przyszłą pełnię, wypadającą 11,5 godziny przed Przesileniem Letnim, złączymy się tam znowu. Tym razem przy źródle...











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz